Anita – micra IPG

Oto ja Anita, naelektryzowana 23-latka!

Od kiedy wiem o swojej 'niedoskonałości??? Chyba od zawsze… Urodziłam się z ubytkiem w sercu , który okazał się być za duży by mógł sam się zrosnąć.

Pierwsza operacje odbyłam w pierwszym roku życia na Marszałkowskiej w naszej uroczej stolicy- operacja zamknięcia ubytku międzyprzedsionkowego z własnego osierdzia. Był to zabieg na otwartym sercu . Wszystko poszło wedle oczekiwań i już po niespełna miesiącu mała ja nauczyłam się nawet biegać. Od tego czasu regularne kontrole we Wrocławskiej klinice na Wrońskiego, obserwacja bloku I st. II st. W holterze, z czasem pojawił się i napadowy blok III st. Należę jednak do tych szczęśliwców, którzy zupełnie nie odczuwają żadnych skutków tej przypadłości, żadnych zasłabnięć, omdleń, ponieważ ktoś wszechmogący obdarzył mnie wyjątkowo wydolnym rytmem zastępczym. Dzięki temu mogłam dorastać jak PRAWIE  normalna nastolatka.

Na jednej z rutynowych kontroli we wrocławskiej klinice zostałam wysłana na konsultacje, nieświadoma zupełnie niczego usłyszałam od przesympatycznej pani doktor tekst, który zwalił mnie z nóg „to jeszcze nie ten czas, jednak Ty i twoi najbliżsi musicie powoli godzić się z myślą, ze to nieuniknione”. Nie miałam pojęcia czego dotyczyła  konsultacja, przerażenie było nie do opisania.

Różne czarne scenariusze przechodziły przez moja głowę… I to był dzień, w którym po raz pierwszy usłyszałam o elektrostymulacji i o konieczności zastosowania jej w moim przypadku.
Decyzja została odroczona, mijały kolejne miesiące w kolejnym badaniu EKG 24 pojawił sie epizod częstoskurczu, wtedy wrocławscy lekarze odesłali mnie na konsultacje do Zabrza w obawie, że w razie konieczności nie będzie można wdrożyć mi kuracji antyarytmicznej… I wtedy też Zabrze zadecydowało o konieczności implantacji stymulatora dwułamowego. Miałam wtedy 16 lat. Taki okres szalonej nastolatki, który został przytłamszony przez te dla mnie troszkę traumatyczne wydarzenia.

Piątego maja w pełnej narkozie z rąk wspaniałego specjalisty otrzymałam swojego pierwszego Medtronic’owego przyjaciela, z którym dzięki wsparciu najbliższych szybko sie oswoiłam a nawet polubiłam. Skoro miało być lepiej, skoro miałam dzięki niemu spać spokojniej…
I tak jak obiecywano, tak tez było, jednak mimo wszystko byłam ruchliwa szczupła nastolatka, zbyt szczupła.. by stymulator mógł bezpiecznie usadowić sie pod moim obojczykiem na szczuplej piersi… Niestety w ciągu roku od wszczepienie, przesunął sie i lekarze z Zabrza zdecydowali o repozycji.


Po tym zabiegu miałam ok. 6 lat słodkiego, miłego życia nigdy nie czułam się przez mojego przyjaciela ograniczona. Aż do marca  2017 r. bo właśnie wtedy zaczął się rok pełen ciężkich doświadczeń… Stymulator ponownie „popłynął” po moim szczupłym ciele, zmienił miejsce położenia. Przez brak tkanki tłuszczowej był bardzo powierzchownie umiejscowiony, wyhodowałam na własne życzenie odleżynę. Zaniedbałam dolegliwości bólowe, które sporadycznie się zdarzały i zawsze mijały jednak nie tym razem… W końcu po trzech miesiącach w bólu zdecydowałam się zgłosić do lekarza i tam ponownie zrodziła się decyzja o przyjęciu do szpitala i repozycji tym razem pod mięsień. Pierwsze tygodnie były ok. Rana się goiła, jednak 'stare’ miejsce wciąż pozostawało obrzęknięte, pojawił się wysięk z odleżyny, na szczęście z ujemnym posiewem, już wtedy zaczęto rozważać całkowite usuniecie układu stymulującego, jednak kuracja antybiotykami przyniosła pozytywne efekty, rana się zagoiła.

Kilka tygodni spokoju… I kolejny powrót do szpitala z niepokojem o zmianę miejscowa juz zagojonej blizny, później ponowny obrzęk odleżyny, kolejny wysięk i ostateczna decyzja o reimplantacji wraz z sześcioletnimi elektrodami. Mimo, że zdawałam sobie sprawę z powagi sytuacji, trudności i ryzyka jakie niesie operacja, czułam ogromna ulgę.
Wiedziałam, że to początek czegoś dobrego, ze w końcu skończy się ta męczarnia, z którą zmagałam się od kilku miesięcy, niepewność, ból i ogromny strach o własne zdrowie…

Od decyzji do realizacji nie minęło dużo czasu, idąc na operacje czułam ogromny spokój a to wszystko za sprawa wspaniałych specjalistów, którym bezgranicznie ufałam i ufam i jestem niesamowicie wdzięczna!
Operacja przebiegła bardzo sprawnie i o dziwo wspomnienia z niej mam bardzo dobre (czyżby za sprawa cudownych środków anestezjologicznych?)

Na krótki czas rozstałam sie z elektrostymulacja.
Po operacji spędziłam w szpitalu miesiąc, zostałam poddana ponownej, dokładnej diagnostyce i obwieszczono mi informacje o szansie wszczepienia cudownego wynalazku jakim jest bezelektrodowy stymulator Mirca. Ogromna nadzieja , że w końcu skończą sie problemy z niesforna puszka tradycyjnego stymulatora! Zostałam oficjalnie zakwalifikowana i odesłana na miesiąc na doleczenie do domku…

Co to była za radość… Taka niezwykła, niewiarygodna mała bateryjka cud techniki!!! Taka innowacja, dla mnie, we mnie!? Brak uwypukleń pod skóra, zero bólu wynikającego z uwierania, przesuwania, brak leku o uszkodzenie elektrod…

Jak tylko usłyszałam o istnieniu Micry, zamarzyłam by ja mieć mimo, że wydawało się to tak nierealne, gdyż miałam stymulator dwujamowy a Mirca przecież stymuluje tylko komorę, poza tym zabieg usunięcia elektrod jest na tyle inwazyjny, ze nikt bez konieczności się tego nie podejmie…tak myślałam jakieś kilka lat wstecz ale wydarzył się Cud!

Tak sobie to tłumacze.

Nie ma rzeczy niemożliwych!!!

6.12 otrzymałam najwspanialszy mikołajkowy prezent od najlepszego w swoim fachu Mikołaja! Zakończyłam złą passę 2017 roku.

Od tego dnia żyje w pełni szczęśliwa, spokojna i w końcu w 100% NORMALNIE!

Chciałabym przy okazji wspomnieć, że w tym trudnym dla mnie okresie trafiłam na grupę na Facebooku- ICDefibrylatorzy. To właśnie przede wszystkim dzięki wspaniałym ludziom zgromadzonym na grupie, ten przykry i stresujący czas przetrwałam tak dzielnie, spotkałam podobne przypadki, poznałam osoby zmagające sie z takimi samymi problemami w tym samym czasie, wzajemnie dodawaliśmy sobie otuchy, dzieliliśmy sie doświadczeniami. Gdyby nie grupa, gdyby nie te cudowne dobre dusze pełne optymizmu i empatii…wiem, ze byłoby mi znacznie trudniej.

Ogromne ukłony dla pomysłodawców do współtwórców, dla osób które przyczyniły sie do rozwoju grupy i jej wsparcia. Cieszę się, ze jestem wśród Was.

Wszystkim życzę dużo zdrowia i dostępu do tych wspaniałych nowych technologii na drodze walki o dobre zdrowie i komfort życia 🙂