Wiktoria – IPG

Nasza historia zaczyna się 2005 roku kiedy to pod czas zwykłej wizyty u ginekologa, okazało się nasze dziecko urodzi się z bardzo ciężką wadą serca i że będzie to wieloetapowe leczenie operacyjne. Wiktoria urodziła się 16.01.2006 r.,choć pochodzimy z Pomorza. To mój lekarz ginekolog pokierował nas do ICZMP w Łodzi ,gdzie do porodu byliśmy pod najlepszą opieką.

Moja córeczka od momentu kiedy ją zobaczyłam była najsłodszym dzidziusiem na świecie. Wiki urodziła się z wrodzoną złożoną wadą serca pod postacią hemodynamicznie wspólnej komory ze skorygowanym przełożeniem wielkich pni tętniczych. Pierwsza operacja odbyła się 20 lutego 2006 roku, było to przewężenie tętnicy płucnej, po nie całych 2 tygodniach nasza kruszyna została wypisana do domku. W końcu mogła poznać swoją całą rodzinę. Początki z tą chorobą były bardzo trudne ,dmuchaliśmy i chuchaliśmy żeby tylko nic jej nie dopadło. Niestety Wiki odstawała od innych niemowląt, była mniejsza, sina i do tego miała problem z apetytem .Walczyliśmy o każdy gram aby mogła być silna  podczas kolejnej operacji .Mała często łapała infekcje ,co kończyło się antybiotykiem i pobytem w szpitalu. Pod czas jednego z pobytu zrobiona badanie holterowskie w którym zaobserwowano utrzymujący się blok  2 stopnia o większym stopniu zaawansowania niż w poprzednich badaniach .Zalecono cewnikowanie serca w którym potwierdził się blok 3 stopnia ,blok całkowity .To wtedy zakwalifikowano Wiki do 2 etapu leczenia operacyjnego metodą dwukierunkowego glenna z koniecznością implantacji rozrusznika (16.10.2008 r.). Po 3 miesiącach od operacji doszło u Wiktorii do utraty przytomności ,która spowodowana była nie skuteczną stymulacją.

Od tego czasu  bateryjka zaczęła się szybko zużywać i trzeba było ja szybko wymienić. 13 maja 2010 r. Wiki przechodzi ostatnią operację Fontana no i kolejna wymianę rozrusznika. Od tego czasu miało być już tylko lepiej ,córeczka czuła się dobrze, była co raz bardziej samodzielna, już się nie męczyła. Można powiedzieć, że jest tak jak tego oczekiwaliśmy. Czar prysnął w grudniu 2010 roku, znowu zaczęły się infekcje, Wiki była z dnia na dzień słabsza, pediatra twierdziła że choróbska tak ją osłabiły. Czas leciał a Wiki się nie poprawiało, w styczniu 20011 trafiła na oddział kardiologii, gdzie po dokładnych badaniach i cewnikowaniu serca stwierdzono że doszło do niewydolności serca i nadciśnienia płuc.

Znowu wróciliśmy do punktu wyjścia, na nowo zaczęła się walka o zdrowie Wiktorii. Do tego wszystkiego w nie długim czasie doszło do marskości wątroby . Wiki na nowo zaczęła się męczyć .Leczenie farmakologiczne nie przyniosło spodziewanych efektów, a lekarze są bez radni. Jedni lekarze cicho mówił o przeszczepie, inni nie da rady że to zbyt duże ryzyko. Wiki jest zbyt obciążonym pacjentem. Został więc nam czekanie na cud .Nie mogłam tak bezczynnie czekać aż coś się wydarzy, wzięłam sprawy w swoje ręce. Celem był szpital w Zabrzu- pisałam, dzwoniłam, prosiłam w końcu się udało chcieli zobaczyć Wiktorię. O córce wiedzieli tylko od lekarzy z Gdańska, a oni niezbyt optymistycznie byli nastawieni do naszych poczynań związanych z przeszczepem. We wrześniu 2016 roku Wiktoria została wpisana na pilną list do przeszczepu serca. Od tej pory minęło już 1,5 roku i wciąż czekamy na ten najważniejszy w życiu moment.